sobota, 30 grudnia 2017

,,pędzić ulicami Buenos Aires"

żegnam, szanownych państwa, wyjeżdżam na 

 

wycieczkę bulwarami Atlantyku; ochocze kogoś przejadę

 

sto litrowym silnikiem i stalowymi kołami forda 

 

niedawno zakupiony w stadninie Rockefellerów w Pizie

 

gdzie mnie pochowali w stogu siana i słoneczników 

 

nie starczyło na marmur godny Homera czy Wergiliusza 

 

biblioteka Borgesa zawaliła się z braku fundamentu

 

pozostało grzać wszelkie biegi , jechać przed siebie w dal 

 

ludzie mają zejść z drogi, reporterzy nadstawić głowy 

 

przejadę asfaltem na koniec utraconego raju Dalekich Chin 

 

ależ drodzy państwo, po co wystawiać oczy z orbit 

 

wściekłość zostawmy wścieklicy. szaleństwo oddajmy...

 

szaleńcom w garniturach. dla obeznanych wiadomi

 

dajcie im laurki, mnie spokój, jadę spać na wieczne lato 

 

na mroźnej północy; TU mnie nudzi, wolę nocną ciszę

 

wolę zachować zdrowe brzegi swego rozumu i wyjść gdzieś 

 

przez niewyraźne drzwi rozsądku; tu go zabrakło...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz