,,pędzić ulicami Buenos Aires"
żegnam, szanownych państwa, wyjeżdżam na
wycieczkę bulwarami Atlantyku; ochocze kogoś przejadę
sto litrowym silnikiem i stalowymi kołami forda
niedawno zakupiony w stadninie Rockefellerów w Pizie
gdzie mnie pochowali w stogu siana i słoneczników
nie starczyło na marmur godny Homera czy Wergiliusza
biblioteka Borgesa zawaliła się z braku fundamentu
pozostało grzać wszelkie biegi , jechać przed siebie w dal
ludzie mają zejść z drogi, reporterzy nadstawić głowy
przejadę asfaltem na koniec utraconego raju Dalekich Chin
ależ drodzy państwo, po co wystawiać oczy z orbit
wściekłość zostawmy wścieklicy. szaleństwo oddajmy...
szaleńcom w garniturach. dla obeznanych wiadomi
dajcie im laurki, mnie spokój, jadę spać na wieczne lato
na mroźnej północy; TU mnie nudzi, wolę nocną ciszę
wolę zachować zdrowe brzegi swego rozumu i wyjść gdzieś
przez niewyraźne drzwi rozsądku; tu go zabrakło...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz