,,Steppenvixen"
żyła sobie dawniej
bo tylko w baśniach tak bywa
przepiękna lisica
żyjąca na dalekim stepie
krain odrealnionego szczęścia
nic nie zagrażało jej życiu
prócz rzadkiego głodu
oraz nieprzespane noce
ale to były nieczęste problemy
każdego dnia hasała
ponad kwiatami stepu
nie znajdując końca
w tym upragnionym miejscu
pamiętnego dnia
na dalekim stepie
pojawił się ktoś nowy
nie widziała nigdy dotąd
kogoś takiego
wielkiego i szarego
o szorstkim futrze
krótszym ogonie
i nerwowym wzroku
podeszła bliżej
ciekawość ją ciągnęła
jak to żywe stworzenie
z bliska
nieznany
wydawał się mniejszy
tylne łapy krwawiły
a łeb, choć dumny
łkał cicho i łzawił
uszy opadnięte
nie podniosły się
na jej przybycie
tylko oczy
pełne krwi i łez
ujrzawszy lisicę
ożywiły się
na takie wdzięki
nie wiedziała dlaczego
lecz zajęła się nieszczęśnikiem
ponad pół roku opatrywała rany
nieznajomemu o imieniu wilk
pomagała przezwyciężyć ból
w najsroższe noce
długo ze sobą żyli
na owym stepie
dając początek
pewnemu rodowi stepowemu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz