"i tak się pomału tu bywa"
o szóstej nie było mowy o zagęszczeniu
atmosfery
przyszło niewielu swoich, obcych
jeszcze mniej; nie ten okres
do wakacji jeszcze daleko
a od święta
wnętrze
wiało pustkami
w tym nędznym zakątku
(poza wtajemniczonymi bywalcami)
mało kto przebywa, zwłaszcza
gdy mowa o godzinach
wieczornych
a te nigdy wiernie nie odchodzą
za dziesiątkę (plus parę groszy)
osiągałeś chwilowy
(nieznany sobie) spokój ducha
serce przestawało kołować
ręce się uspokajały
a śmiałość stawała się inna niż zwykle (wyrazista)
nagle znałeś potrzebne zaklęcia
na ogranie tej piękności
teraz jeszcze wdzięczniejszej
oba krzesła wystarczająco
stykały się bokami, jak na zawołanie
ślepy traf, głupi,
krzywy uśmiech fortuny
śmiech bogów
najważniejsze, że...
można sobie posiedzieć
porozmawiać o niczym
i z pełną premedytacją
zapomnieć o jutrze
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz