spotkać go nietrudno
wystarczy przejść się
po ustronnych miejscach kultu
kawiarni albo barów
skąd dobiega pieśń jazzu
pieśni pochwalnej bogów
jak niektórzy mawiają
on im służy
pomimo monoteistycznej wiary
Apollo mu nieraz towarzyszy
patron sztuki
a zarazem muzyk
tez potrzebuje odpoczynku
siadają przy scenie
najlepsze to miejsce
do poznania
proroctw
Gershwina,
Whitemana,
O’Browna
i Kondō.
Wieczór,
wybija dwunasta
godzina magii jazzu
Czarnoksiężnik osobistym urokiem,
którego nie ma za grosz od lat dwustu
nie postarał się zdobyć kolejnej muzy
jego magia traci ten dawny czar
jest kamieniem w strumieniu
potężniejszej magii
pozostawia Apolla samego
i odchodzi sam
w noc gwiaździstą
w noc magiczną,
z której się wyłonił
niczym senne nuty
swej ulubionej muzy
nim uchylił kapelusz na pożegnanie
poecie
takim go zapamiętałem
tamtego wieczoru
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz