,,spotkanie na dachu"
nocą wdrapałem się na dach kamiennicy
pełen wzruszeń dawnych ośmiu żyć
spędzonych samotnie na kocią łapę
po przeróżnych śmietnikach ulicy
ogon wciąż miałem swój - cały i zdrowy
wytargany ucieczkami przed pechem
bycia czarnym kotem - trzynastym w rodzinie
sądziłem, że samotnie spojrzę
ten jeden raz na wszystko z góry
nie jako dachowiec, a jako lew
myliłem się, że samotność
będzie jedyną, którą spotkam
siedziała tam, na krawędzi dachówek
na moim ulubionym miejscu
była przepiękna, była kimś
kogo nigdy dotychczas
nie mogłem spotkać
podszedłem ostrożnie
by jej nie przestraszyć
choć jej nie znałem
podszedłem i ją pocałowałem
ona tylko na to czekała
żeby spędzić ze mną
całą tą noc
skąd miałem wiedzieć
że była tylko snem
oddany śmierci
w zamian
za moje ostatnie
dziewiąte życie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz