,,śpiewaczka z klubu Silverfox"
to było niczym objawienie
nadejście boskiej muzy
ze szczytów Olimpu
ale po kolei...
siedział w koncie
i ledwie posłyszał
ten cudowny głos
przybliżył krzesło
kontury eleganckie
a w delikatnej
niemal boskie
światło pada na nią
świętym blaskiem
śpiewała pięknie
jak sama była piękna
w tej pięknej sukni
śpiewała cały wieczór
aż po wczesny poranek
wtedy on się obudził
w tym zaułku
jakby go wyrwali z cudownego snu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz